Ten wyjazd odkładałam latami ... zawsze coś stawało na drodze ... czas, fundusze, zmiany ...
I jak to ostatnio u mnie bywa,bez specjalnych planów, zastanawiania się ....
słowo mojego P. - "Kochanie lecimy " - po prostu stało się faktem :)
Wreszcie odwiedziłam rodzinę i przyjaciół, którzy życie swoje w tej " krainie deszczowców " mają.
Brat mój "Mały" wraca już niebawem do kraju, więc zdążyłam w ostatniej chwili
... czekał raptem 7 lat ;)))
Ale moja Przyjaciółka 9 ... więc jak widzicie do mnie trzeba mieć cierpliwość "anielską " ....
Mało tego, nie dość że czekać trzeba to i wpadam jak " po ogień",
bo to bardzo szybkie odwiedziny były, w piątek wieczór wylądowaliśmy, a już w niedzielę do domku ..
Wizyta to była błyskawiczna, ale pełna tak pozytywnej energii, że zdawać by się mogło - trwała dłużej.
Pogoda nam dopisała, co tam taki drobny deszczyk, słońce świeciło.
Targ staroci odwiedziłam i zakupiłam co nieco ;)
York stary zwiedzony ... piękny jest !!!
Czas spędzony z bliskimi w odmiennych okolicznościach i miejscach nieznanych - bezcenny !!!
Chyba zacznę polować na tanie loty i częściej takie wizyty uskuteczniać :)
A do Anglii poleciała z nami czapka - prezent dla syna mojej Przyjaciółki.
Prosta, lekka, a z racji użytej włóczki (z dodatkiem prawdziwej wełny) ciepła i niegryząca .
To ostatnie bardzo ważne, bo raczej nikt nie lubi, kiedy go czapka "podgryza" ;))
A tak prezentuje się na obdarowanym ...
dziękuję za pozowanie i pozdrawiam serdecznie.
A to kilka migawek z wycieczki.
Nie było z nami głównego fotografa w rodzinie, więc niewiele kadrów ...
Takie miałam małe wakacje ...
Od listopada już praca pełną parą.
************
Piosenka dziś przypomniana przez Trójkę ...
Pozdrawiam ciepło, dziękuję serdecznie za wszystkie komentarze.
Udanego tygodnia życzę Wam :)