piątek, 23 sierpnia 2013

Pastelowy zawrót głowy ... etui i biblioteczna szafka


Pracowity tydzień za mną.
Co piątkowe łapanie oddechu przy LP3 właśnie zakończone.
Mała chwila, aby napisać kilka słów.

Popularność pastelowych kolorów nie maleje.
I mnie serce skradły te delikatne barwy.

Miałam okazję wytworzyć kilka etui gdzie pastele "grają pierwsze skrzypce".

Pierwsze na okulary dla kogoś wyjątkowego ...









Ciut mniejsze na telefon ...


I na specjalne zamówienie dla Asi, która u siebie na blogu zorganizowała fajny, wakacyjny konkurs.
Można wygrać super nagrody.
Zapraszam serdecznie w jej imieniu.






***********

A jeśli chodzi o biblioteczną szafkę z tytułu posta ...
Marzyła mi się taka szafeczka od dawna.
Najbardziej chciałam taką z biblioteki, ale niestety nie udało mi sie takowej zdobyć.
Ale ucieszyłam się niezmiernie, kiedy w ubiegłym roku trafiłam na szafkę 
z małymi szufladkami w TKMaxx.
Nareszcie miałam miejsce na moje szpargały.




Kiedy wróciliśmy z wakacji okazało się, 
że na moją szafeczkę naostrzyły sobie ząbki jakieś robaczki drewnolubne.
W tygodniu stoczyłam z nimi walkę - mam nadzieję że wygrałam ;)
Nie chciałabym jej stracić, bo uwielbiam ten niewielki mebelek.
A tak mi służy przy pracy ...



************

I jedna piosenka - dwa wykonania ... :)
Tak na wesoło na udany wieczór piątkowy :)




a tutaj w wykonaniu Biffy Clyro 






niedziela, 18 sierpnia 2013

Miętowe sowy ... stary wentylator i inne pamiątki z wakacji



Strasznie ciężko po przerwie wakacyjnej zebrać się do pracy.
Ale kiedy Ania poprosiła abym zrobiła etui dla kogoś bliskiego ...wreszcie się zmobilizowałam ;)
Zamówienie specjalne ... ma być sowa z nutką mięty ...

Oto co wyszło





Wakacje ciągle jeszcze we mnie ...
W czasie podróży mięta pojawiała się tu i ówdzie ...
Wśród mnogości cudnych przedmiotów w Bergen  wybrałam i przywiozłam delikatną doniczkę od Ib Laursen - na razie służy mi za wazonik.
Zakupiłam ją w niewielkim sklepiku, prowadzonym przez przemiłą osobę,
były tam same cudeńka, strasznie ciężko było mi się zdecydować,
ale to właśnie ta kwiatuszkowa ceramika w kolorze mięty skradła mi serducho ;)
Zakupiłam też miseczkę na smakołyki ..






Ale najfajniejszą pamiątkę wypatrzyłam w sklepie z antykami, rękodziełem i różnościami w Chorwacji.
To była " miłość " od pierwszego wejrzenia  ;)



Jest cudny i co najważniejsze działa :)
Mój P. wypatrzył jeszcze szklany wabik na owady, na piknik idealny ...
Dekoracja z niego też niczego sobie ;)




I jeszcze małe, miętowe, wakacyjne akcenty ...




Po powrocie do domku, czekała na mnie taka oto przemiła niespodzianka pachnąca lawendą ...
Oluś dziękuję raz jeszcze :*


**********

Jedna z ulubionych wakacyjnych piosenek - Mela Koteluk Spadochron ... na żywo REWELACJA !!
No i nie byłyśmy same ... hihi Makary czuwał ;)




Bardzo dziękuję Wam za wszystkie ciepłe słowa pod ostatnim wpisem.
Życzę Wszystkim wspaniałej niedzieli i ...




niedziela, 11 sierpnia 2013

Od Skandynawii po Bałkany ... przez Warszawę i Kraków ... wakacje


Takiej przerwy na blogu jeszcze nie miałam.
Nie wiem czy Wy też tak macie, ale strasznie ciężko jest wrócić po tak długim czasie ...
Dzisiejszy post będzie o tym co porabiałam kiedy mnie tu nie było.
Rękodzielniczo niewiele się działo, ale za to podróżniczo wyjątkowo sporo ;)



Post dla wytrwałych, bo zdjęć sporo.
Strasznie trudno było wybrać te,
które choć w części pozwolą pokazać to czym cieszyłam oczy przez ostatnie pięć tygodni.

Więc było mi dane zobaczyć kawałeczek Skandynawii.
Kilka dni spędziliśmy w Bergen.
Rozkoszowałam się widokiem starych domków, urokliwych uliczek i cudnych krajobrazów.
Choć, kiedy byliśmy już na miejscu mocno w to wątpiłam, bo lało na całego.
Na szczęście tylko jeden dzień, a potem słońce się zlitowało.
Sami zobaczcie czy nie jest tam uroczo ...?










I udało mi się "wspiąć" na najwyższą górkę  - Ulriken , widoki wspaniałe ... nóżki bolały przez kilka dni ;)







Z Norwegii wróciliśmy w niedzielę w nocy, a już w poniedziałek wieczorem ruszyliśmy do Chorwacji.
Rzeczywiście jest tam pięknie.
Strasznie gorąco.
Urokliwe uliczki, ciężkie okiennice, pyszna ryba kupowana od rybaków, najsmaczniejsze winogrona ...
Odpoczynek na całego.








Moje ulubione miejsce, zakupiłam tam prawdziwe cudeńko, ale pokażę innym razem ...











Dziesięć dni na naładowanie baterii na cały rok ...
Mojej Mati prawie wyrosły skrzela ;))
Ale obie moje pociechy zgodnie twierdzą, że to Norwegia skradła im serca.

Wróciliśmy w piątek w nocy i biegiem pędziliśmy do Warszawy.
Na spotkanie w Żurawinie, które organizowała Iwonka i Julia.
Zaskakująco szybko tam dotarliśmy, o dziwo nie było korków ;)
Więc pojechaliśmy do siedziby Trójki i przypadkiem trafiliśmy na festiwal Slow Food przy Agrykoli.
Same pyszności ... niebanalne i zaskakujące połączenia smaków ... raj dla podniebienia :)


Spotkanie bardzo miłe.
Blogerek, czytelniczek blogów.
Przyjemnie było porozmawiać tak bezpośrednio i spotkać te wyjątkowe osoby :)
Szczególnie pewną Czarodziejkę :)
Pięknie opisała to Iwonka  tutaj



Jak widzicie miałam bardzo intensywne tygodnie.
Całość dopełniła podróż do Krakowa.
Moja Marcelina marzyła o tym koncercie od bardzo dawna,
więc kiedy okazało się, że Biffy Clyro zagra w tym roku na Coke Live Festival,
 nie było siły - trzeba było jechać.
Stresowałam się strasznie, bo nie wybieram się samotnie w takie podróże samochodem,
ale czego się nie robi dla dzieci.
No nie powiem ja też lubię takie koncerty ;)))
Tak więc Mela Koteluk, Brodka, Biffy Clyro i Franz Ferdinand.
Było super !!!!




Dziękuję za Waszą wytrwałość.
Następny post będzie już z rękodziełem i  mam nadzieję, że nie za pięć tygodni ;)
Pozdrawiam serdecznie  i życzę ...




Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...